PRZELOT WĄSATEK
W dniu 15 października br. trzcinowiska w dolinie Wełny w Cieślach napełniły się charakterystycznymi dzwoniącymi głosami wąsatek Panurus biarmicus. Ich pojawienie się spowodowało, że przedłużyliśmy o kolejne osiem dni trwające od półtora miesiąca odłowy ptaków w trzcinowiskach porastających starorzecza i łąki. Przez te osiem dni złapało się 37 wąsatek, w tym 21 samców i 16 samic. To pierwsze ptaki tego gatunku jakie spotkaliśmy w tym roku w okolicach Rogoźna, choć w tym środowisku prowadziliśmy bardzo dużo odłowów. Należało przypuszczać, że to ptaki przelotne. Dowód na to uzyskaliśmy 21 października, kiedy równocześnie, w tę samą sieć, złapały się dwa osobniki (samiec i samica) z nie naszymi obrączkami wyglądającymi na świeżo założone. Dziś już wiemy, że były to ptaki zaobrączkowane trzy dni wcześniej, tj. 18.10.2019 r. o godz. 11.50 na stawach rybnych w Zgnilcu koło Osiecznej, na północ od Leszna. Odległość jaka dzieli Cieśle od miejsca zaobrączkowania tych wąsatek, to 89 km. Te dwa ptaki musiały całą drogę pokonać razem. Oba zaobrączkowane o tej samej godzinie i po trzech dniach wyjęte równocześnie z jednej sieci 89 km dalej. Te dwa ptaki stanowią dowód, że wąsatki, które pojawiły się nagle u nas nie stanowiły jednego zgrupowania. My pierwsze ptaki tego gatunku złapaliśmy 15 października i łapaliśmy je codziennie aż do 21 października. Te “obce” 18 października były jeszcze 89 km na południe. Osiem zaobrączkowanych przez nas wąsatek odłowiliśmy ponownie, w tym: 5 osobników po 1 dniu, 1 osobnika po 2 dniach i 2 osobniki po 4 dniach. W dniach 22 i 23 października wąsatek już u nas nie było.
Warto tutaj zauważyć, że wąsatki są ptakami bardzo towarzyskimi, co doskonale widać w czasie odłowów. Ptakom, które wpadły w sieci towarzyszą na pobliskich trzcinach inne osobniki ze stada. Podobnie jest w czasie wypuszczania zaobrączkowanych ptaków. Osobniki wypuszczone jako pierwsze czekają na pozostałe.
Jerzy Dąbrowski i Bronisława Peplińska